W Wiedniu odwiedziłam trzy lumpeksy i jeden vintage shop. Jeszcze przed wylotem skorzystałam z uchowanych w mojej pamięci resztek znajomości niemieckiego i (podpierając się słownikiem internetowym) na modowych blogach prowadzonych przez Austriaczki poszukałam informacji o fajnych second handach w Wiedniu.
Zależało mi na sklepach stworzonych dla mieszkańców miasta, a nie turystów. Spisałam kilka adresów, finalnie odwiedziłam cztery miejsca. Zupełnym przypadkiem okazało się, że wszystkie te miejsca znajdują się mniej więcej niedaleko siebie – być może znalazłam jakieś zagłębie ubrań z drugiego obiegu, a być może Wiedeń jest pełen lumpeksów. Nie wiem. To był mój pierwszy wyjazd do stolicy Austrii, więc też nie zamierzam uchodzić tutaj za wielką ekspertkę w topografii miasta oraz charakterystyce i codzienności wiedeńczyków, ale zaręczam Wam, że zawsze staram się w podróżach wybierać jak najmniej turystyczne szlaki i w żadnym z opisanych miejsc nie widziałam kogokolwiek, kto by nie wyglądał na lokalsa.
Bootik 54, Neubaugasse 54
To jest taki mały i zapchany po brzegi ciuchami lumpeks, który robi bardzo słabe pierwsze wrażenie. Od samego wejścia w oczy rzuca się strój bawarki albo jakiejś austriackiej góralki (niestety nie znam się na tych etnologicznych detalach, ale załączam zdjęcie – może ktoś z Was wyjaśni mi, skąd w praktycznie każdym second handzie w Wiedniu aż taka liczba tych strojów). Lokal znajduje się nieco poniżej poziomu chodnika i składa się z dwóch pomieszczeń po brzegi wypchanymi wieszakami z ubraniami. Są tam głównie ciuchy. W pierwszej sali jest chyba wszystko, co może stworzyć ludzka ręka z igłą, a w drugiej – sukienki! I teraz hit - bez zbędnego wysiłku w ciągu 5 minut wygrzebałam z wieszaków dwie markowe kiecki w świetnym stanie: pierwszą od J.Crew za 29 euro, a drugą za 89 euro od MARC CAIN, czyli obie w cenach co najmniej dziesięć razy niższych niż te w regularnej sprzedaży. Żałuję bardzo, że to był mój pierwszy lumpeksiany przystanek, że pędziłam i że nie zostałam tam dłużej, bo finalnie zdecydowanie to był najlepszy szmateks, który odwiedziłam w Wiedniu.
Vintage Oida!, Lerchenfelderstraße 45
Na ścienie widnieje inna ulica, ale formalnie Vintage Oida! znajduje się właśnie na Lerchenfelderstraße 45 - a w każdym razie tak mi się zdaje. Dość, że jest bardzo blisko Bootik 54 i po wpisaniu w mapach Google natychiast go widać.
To jest z kolei bardzo duży szmateks, który mnie przerósł. Mam wrażenie, że to jedno z tych miejsc, w których można znaleźć perełki modowe, ale wymaga to czasu i cierpliwości. Ja nie byłam w stanie wygrzebać tam nic ponad zmechacone bluzki z H&M, ale widziałam, że stała klientela wychodzi stamtąd z siatami pełnymi interesujących rzeczy.
To jest bardzo duży sklep, gdzie każda kategoria ubrań zajmuje kilka wieszaków: spodnie, piżamki, spódnice, krótkie spodenki, długie swetry, płaszcze... Aż dziwne, że wieszaki nie łamią się pod naporem ubrań.
BRAK AKDRESU I NAZWY
Tutaj sprawa jest nieco skomplikowana, ponieważ nie jestem do końca pewna, jak nazywał się ten lumpeks i gdzie dokładnie się znajdował. Wydaje mi się, że gdzieś nieopodal bałkańskiego bazaru, ale nie pamiętam. Chciałam go jednaj pokazać, ponieważ to jedyny second hand, który odwiedziłam, skupiający się bardziej na kostiumach i strojach regionalnych niż na codziennej modzie. W każdym razie tak wyglądał dla mnie. Pełno w nim było niezwykle wyrafinowanych torebek, sukien sprzed wieków i, oczywiście (Trachtenmode!) bawarskich ubrań.
Burggasse24, Burggasse24/8
Może to kolejny zwykły second hand - nie wiem, nie znam wiedeńskich standardów, ale w mojej pamięci zostanie jako cudowny vintage shop. Jest dokładnie tak duży jak na zdjęciach. Ubrania są na wieszakach ułożone kolorami i praktycznie wszystkie to jakieś resztki z minionych kolekcji wielkich domów mody. Pomiędzy nimi rozłożone są równie markowe torebki i buty. Na piętrze dodatkowo znajdują się dodatkowe wieszaki, a w sali pod nim jest kawiarnia, która rozciąga się jeszcze na ulicę. Wszystko to sprawia wrażenie ogromnej, luksusowej, ale rozkosznie zagraconej garderoby, w której można spędzić cały dzień - przymierzając ubrania i popijając drogą kawę. Zrobiłam kilka poglądowych fotografii nie tylko wnętrz, ale i samych ubrań. Nie wiem, czy tam zajrzycie, ale ja na pewno tam wrócę.
Czy ktoś z Was był w jakichś innych lumpeksach w Wiedniu i może coś polecić? Interesuje Was ta strona życia w miastach, które odwiedzacie, czy trzymacie się turystycznych szlaków z przewodników? Chętnie o tym poczytam!
Komentarze
Prześlij komentarz